W Kanadzie? Tak.
Marc Skage może powiedzieć, że stracił swoją pracę przez łosia. A właściwie przez łoszaka. W drodze powrotnej do domu Marc natknął się na cielaka łosia biegającego po autostradzie i poboczu. Zatrzymał więc samochód, żeby pomóc maluchowi wrócić spokojnie do mamy.
Okazało się jednak, że maluch jest sam, a co gorsza kilkanaście metrów dalej na rozwój sytuacji czeka niedźwiedź czarny, który do swojej diety bardzo chętnie włącza mięso łoszaków.
Kierowca nie wahał się długo i po tym, jak łoś wskoczył do jego ciężarówki postanowił zabrać cielaka ze sobą. W czasie 5-godzinnej jazdy skontaktował się ze Służbą Ochrony Przyrody w celu ustalenia, gdzie dowieźć małego łosia. Maluch został umieszczony w ośrodku niosącym pomoc dzikim zwierzętom.
Marc Skage zyskał sławę i … został zwolniony z pracy.
Cała relacja medialna dostępna jest tu: http://www.cbc.ca/player/play/2245872195937
Co było podstawą?
Pracodawca stanął na stanowisku, iż Skage swoim działaniem naruszył regulaminy wewnętrzne firmy
„Zamiast zgłosić sytuację oficerowi ochrony przyrody i pozwolić władzom zająć się ratowaniem i przeniesieniem łosia, osoba ta podjęła niezależną decyzję o przewożeniu niezranionego cielęcia łosia, dzikiego zwierzęcia, na przednim siedzeniu swojego pojazdu służbowego przez wiele godzin" - powiedział prezes AFD Petroleum Dale Reimer w oświadczeniu przesłanym mediom.
Zgodnie z prawem podmiotem uprawnionym do niesienia pomocy dzikim zwierzętom jest Służba Ochrony Przyrody powołana w każdej prowincji. Osoby, które bez przygotowania oraz licencji wchodzą w interakcje z dzikimi zwierzętami mogą się liczyć z konsekwencjami prawnymi[1].
Wizyta w Kanadzie może nam dostarczyć niecodziennych przeżyć, łącznie z możliwością spotkania dzikich zwierząt. Pamiętajmy jednak, aby pozostawić je w spokoju, a w razie potrzeby wezwać właściwe służby.
Poniżej wklejam rysunek, który pozwoli nam wyobrazić sobie różnice w gabarytach.
Commentaires