Dzisiejszym wywiadem chciałabym zainaugurować serię rozmów z prawniczkami i prawnikami, którzy obok praktyki w Polsce prowadzą swoje kancelarie poza granicami kraju.
Moi rozmówcy opowiedzą o możliwościach, jakie daje praktyka zagraniczna, wyzwaniach i satysfakcji jaką daje praktyka poza Polską.
Cykl rozmów rozpocznie pani mecenas Marta Fandrey radca prawny OIRP Gdańsk oraz członkini RAK Düsseldorf.
Pani Marto jest pani członkinią OIRP w Gdańsku oraz RAK Düsseldorf; co skłoniło Panią do rozpoczęcia praktyki w Niemczech?
To były okoliczności życiowe, ale zawsze też byłam ciekawa, jak wygląda wykonywanie zawodu za granicą.
Jak wygląda droga polskiego prawnika do uzyskania prawa do wykonywania zawodu w Niemczech?
Drogi są różne. Można praktykować pod swoim dotychczasowym tytułem zawodowym jako prawnik zagraniczny wpisany na listę adwokacką. Aby uzyskać niemiecki tytuł można zdawać egzamin uzupełniający albo wpisać się na listę adwokatów po trzech latach praktyki w zakresie prawa niemieckiego.
Czy w Niemczech istnieje podmiot centralny regulujący kwestie akredytacji? Jeżeli tak to jak wygląda proces akredytacji?
Istnieją ustawy na poziomie federalnym (to ważne, bo Niemcy to kraj federalny i niektóre kwestie regulowane są na poziomie krajów związkowych), ale wpisu na listę adwokatów lub prawników zagranicznych dokonują izby adwokackie (Rechtsanwaltskammer) – w każdym większym mieście jest taka izba. Uzupełniający egzamin zawodowy zdaje się przed właściwym Krajowym Urządem ds. Egzaminów Prawniczych (Landesjustizprüfungsamt).
Praktyka w języku obcym może stanowić nie lada wyzwanie. Czy istnieje obowiązek zdawania egzaminu państwowego weryfikującego znajomość języka niemieckiego przed podjęciem praktyki?
Nie, nie ma takiego obowiązku.
Pomimo wielu podobieństw prawo polskie różni się od niemieckiego – czy musiała Pani podejmować studia uzupełniające przed przystąpieniem do egzaminu?
Nie zdawałam egzaminu, ale studiowałam również prawo niemieckie jako studentka w ramach programu Erasmus oraz na dwóch kierunkach studiów podyplomowych.
Czy system edukacji prawników niemieckich przewiduje istnienie aplikacji w takim kształcie, jak w Polsce?
Niemiecka aplikacja jest taka sama dla wszystkich prawników. Trwa ona dwa lata, w tym czasie obowiązkowe zajęcia teoretyczne i praktyki zajmują około cztery dni w tygodniu, więc nieszczególnie można dodatkowo pracować (tylko za zgodą sądu, przy którym odbywa się aplikację i maksymalnie dziesięć godzin w tygodniu). Państwo jednak płaci aplikantom odbywającym aplikację, a niektóre kancelarie płacą także za praktyki odbywane w ramach aplikacji. Generalnie aplikacja nastawiona jest na kształcenie sędziów i prokuratorów, co jest w pewnym sensie wadą, jeśli chce się wykonywać zawód adwokata. Plusem takiego rozwiązania jest ujednolicenie edukacji prawniczej i raczej wyrównany poziom absolwentów aplikacji.
Niedawno nasze młodsze koleżanki i młodsi koledzy zdawali egzamin zawodowy. Jak zorganizowany jest taki egzamin w Niemczech?
Jest to tzw. drugi egzamin państwowy. Składa się on z ośmiu egzaminów pisemnych pisanych w systemie 2 dni jeden po drugim i jeden dzień przerwy lub weekend pomiędzy – to w sumie trwający prawie pół miesiąca maraton całodziennych egzaminów. Cztery egzaminy są prawa cywilnego, dwa z karnego i dwa z prawa administracyjnego. Zadania polegają najczęściej na napisaniu wyroku lub innego rozstrzygnięcia, rzadziej pisma procesowego. Można mieć przy sobie teksty ustaw. Osoby, które zdały część pisemną, zdają jeszcze egzamin ustny – kilkugodzinny, przed kilkuosobową komisją. W tej chwili zwraca się coraz większą uwagę na to, żeby w komisji egzaminacyjnej zasiadała przynajmniej jedna kobieta. Egzamin państwowy można poprawiać tylko raz w życiu.
Będąc członkinią dwóch prawniczych izb zawodowych ma Pani możliwość porównania sposobu organizacji pracy w Polsce i Niemczech. Porównując funkcjonowanie OIRP i RAK jakie rozwiązania z Niemiec można by wdrożyć w Polsce a jakie przenieść z Polski do Niemiec?
Niemiecka izba jest całkiem sprawna, jeśli chodzi o sprawy korporacyjne – na stronach izby można znaleźć chociażby wzory dokumentów dot. ochrony danych osobowych czy oświadczeń pracowników kancelarii o zachowaniu tajemnicy służbowej. Izby także kontrolują te kwestie – ja np. miałam kontrolę dotyczącą wywiązywania się z obowiązków w zakresie zapobiegania praniu brudnych pieniędzy.
Nie ma w Niemczech takiego powszechnego obowiązku szkoleniowego, jaki jest w Polsce. Obowiązek odbywania szkoleń cyklicznych mają w Niemczech tylko adwokaci mający tytuł zarejestrowanego przy izbie adwokackiej specjalisty (Fachanwalt). Niemieckie izby adwokackie nie organizują same szkoleń zawodowych, tak jak robią to polskie izby. Nie ma zatem bezpłatnych szkoleń. Są instytucje komercyjne, które takie szkolenia organizują.
Prowadzenie praktyki w dwóch systemach prawnych jest dość rzadkie. Jak odbierają Panią koleżanki i koledzy w Niemczech?
Ci, z którymi rozmawiałam, są raczej zaciekawieni. Mam kolegów ze studiów czy ze wspólnoty biurowej i traktują mnie zupełnie normalnie, są życzliwi i pomocni.
W procesie zdarza się, że pełnomocnikowi drugiej strony przeszkadza, że rozmawiam z klientem na sali sądowej po polsku – ale uważałabym z takimi uwagami, mogą szybko zostać uznane za rasistowskie. Ostatnio w piśmie procesowym pełnomocnik strony przeciwnej zarzucił mi brak zdolności postulacyjnej, ale to akurat zupełnie nietrafiony argument 😊
Jaką sugestię lub miałaby Pani dla adeptów prawa, którzy chcieliby pójść w Pani ślady.
Uważam, że podstawą jest bardzo dobra znajomość języka, a także pewność siebie, że się tego języka używa wystarczająco dobrze (co nie oznacza, że wszystko musi być idealnie, użytkownicy języka ojczystego też czasami robią błędy i nie zawsze wszystko rozumieją). Dobrze jest też mieć wsparcie lokalnych koleżanek i kolegów – warto mieć kogoś, kogo można spytać, jakie są ustalone zwyczaje w prostych sprawach, niż wyważać otwarte drzwi.
Dziękuję za rozmowę.
Również dziękuję!
Comentarios